Scum
wojtek-ulrich-scum7

Trzy kanały i trzy ekrany to nie jest zabieg formalny. Jeden ekran gwarantuje, że to, co na nim widać, mogło się wydarzyć; drugi, że chyba nie wydarzyło się w ten sposób; trzeci – być może. Wszystkie razem zaś pokazują, że może to jedyna wersja w nieskończonej liczbie możliwości. Odpowiedzialność zbudowania narracji spoczywa na oglądających.

Jest to niekończąca się podróż w jedną stronę Jedna rzecz w kilku wymiarach i kilka możliwości, z których każda jest dobra, autentyczna. Jeśli jedna wersja nie daje pewności, inne umożliwiają przejrzenie po raz kolejny zakorzenionych oczekiwań wobec naszej rzeczywistości. Na pierwszy rzut oka narracja jest pozbawiona logiki, ale zawiera szereg istotnych szczegółów i zdarzeń. Złożoność i bezsensowność mają sprawiać wrażenie, że jesteśmy wciągnięci w schizofreniczne, koszmarne delirium, gdzie nie ma reguł ani logiki. Gdy dochodzimy do granicy rozszczepienia, jesteśmy u progu rozpadu, pojawia się odruch spokoju – możemy zaczynać jeszcze raz od początku. Obserwator i obiekt obserwowany grają w jednym spektaklu, w którym obiekt dostosowuje się do oczekiwań subiektu, a przyczyna i skutek są tym samym i mogą występować w dowolnej kolejności (mechanika świata kwantowego).

Główny bohater to labirynt – kompleks Riese (Olbrzym). Tak nazwano projekt górniczo-budowlany hitlerowskich Niemiec w Górach Sowich, którego nigdy nie ukończono (1943–1945). Prace wykonywali więźniowie z pobliskich obozów, głównie z Gross-Rosen. To była bardzo ciężka, wyniszczająca praca. Jeszcze przed wycofaniem się wojsk niemieckich, aby zatrzeć ślady i usunąć świadków, wielu więźniów zamordowano.

wojtek-ulrich-scum4

O wideoinstalacji Scum, z Wojtkiem Ulrichem rozmawia David Thomas

 

D.T.: 3 EKRANY… INSTALACJA WIDEO… CZY JESTEŚ PEWNY, ŻE 35MM PASUJE DO CAŁEJ ZAWARTOŚCI?

W.U.: Gdybym filmował w sposób bezpośredni, melodramatyczny i pełen pasji, pozornie odpowiadający jego treści, byłoby to zbyt duszące… a to musi być duszące, ale w inny sposób; to właśnie daje kamera 35mm i super 16mm. Później się o tym przekonałem, ale intuicyjnie czułem, że 35mm to najlepszy wybór. Koduje sygnał, który widz będzie w stanie rozszyfrować. Taki, który faktycznie wchodzi w konflikt z treścią.

Czy to treść wymaga takiego podejścia…?

TMiało to być również sprzeciwem wobec tego nieznośnego stylu albo duszącego „bezstylu”, który oglądamy wszędzie i którego prawie wszyscy używają cały czas. „Estetyka wideo”, która była albo stała się antyestetyką, lub była, albo jest obojętna wobec jakiejkolwiek „jakości estetycznej”, została sprowadzona do „kanonu”, od którego trzeba było sięgnąć po 35mm i super 16mm. Powody były jednak natury technicznej, ponieważ nie interesują mnie inne powody poza artystycznymi. Można to interpretować jako medytacje nad trudnościami, a nawet niemożliwością dzisiejszej wiary w cuda i wiary w cud kina. Dlatego stoję okrakiem pomiędzy filmem a wideo. Tak naprawdę nie czuję, że stoję gdziekolwiek. Dla tych, którzy tworzą wideo, to nie jest wideo, lecz film. Dla filmowców to nie film, tylko instalacja wideo. I to mi bardzo odpowiada, ale nie zaprzątam sobie tym głowy.

Twoja ucieczka lub pozycja „pomiędzy” wygląda tak, jakbyś chciał przemycić resztki „starej” estetyki?

Wiara musiała pojawić się na chwilę w estetycznej grze, ponieważ chodzi o wiarę, którą zwykle oceniamy wszystko na poziomie estetycznym, co jest oczywiście kosmicznym nonsensem, i raczej wchodzi w religijny lub mitologiczny obskurantyzm! Idee fixe okazuje się być prawdą, a nie tylko halucynacją. Wszystkie beznadziejne postacie były lub są prawdziwymi postaciami, a nie tylko histerycznym snem czy halucynacją. Może cuda faktycznie tutaj się zdarzają, ale bez wiary w nie. Nie miało sensu używać tutaj jakiegoś ironicznego dystansu.

wojtek-ulrich-scum2

I sądzisz, że gwarantuje to taśma czy kamera 35 mm?

Jest to wizja pozbawiona jakichkolwiek gwarancji (miejsce jest gwarancją) zarówno w świecie realnym, jak i w świecie fantazmatycznym. Użycie 35mm i super 16mm dało coś innego, mianowicie dało mi możliwość umieszczenia kiczowatych scen, takich jak deszcz ognia. Tylko w ten sposób działa to jako pewien rodzaj ostrzeżenia, którego nie można traktować poważnie. Brak środków wygenerował coś, co pojawia się jako kontrapunkt do ucieczki od postmodernistycznej formy lub narracji. W każdym razie jest to tylko pretekst. W rzeczywistości takie problemy w ogóle mnie nie interesują. Żadne „filmowe” ani artystyczne problemy, ani związane z nimi dążenia. Miejsce i problemy, które się pojawiły, wygenerowały lub narzuciły to, co widzimy jako efekt końcowy.

A trzy ekrany? Od czego chciałeś uciec? A do czego chciałeś się zbliżyć?

Jeden ekran gwarantuje to, co na nim widać. Czyli to, że mogło się tak stać. Drugi,
że chyba nie. Trzeci, że może. A wszystkie razem, że prawdopodobnie może istnieć
jedna wersja wśród nieskończonej liczby możliwości (HE)*. Odpowiedzialność za
to, co „jest grane” spoczywa na oglądających. To jest jak opozycja trzech horrorów.
Trzy ekrany, trzy wymiary i trzeci ekran i różne punkty widzenia.

Oglądałem to dziesiątki razy, ale wciąż mam kłopot z narracją.

Narracja jest złożona, zawiera wiele istotnych szczegółów i wydarzeń pozbawionych żywej logiki. A jednak, być może brak sensu i złożoność sprawiają wrażenie, że zostajemy wciągnięci w schizofreniczne, koszmarne delirium, w którym nie ma zasad ani logiki. Fabuła jest „spójna”, choć granica oddzielająca rzeczywistość od halucynacji zaciera się. Od początku wiemy i czujemy, że porażka czeka nas we wszystkich wyobrażonych i niewyobrażonych możliwych światach. Już się wydarzyła w jednym z nich. Jej powtórzenie jest pewne.

 

Więc co jest w tym przypadku najważniejszym elementem tego „przedsięwzięcia”, który trzyma ten „film” w całości?

Energia filmu, której musimy się poddać, kiedy nas dręczy i tracimy kontrolę, przyniesie nam wewnętrzny „spokój”. Jest to również ostrzeżenie w różnych wersjach, aby nie zwracać uwagi na wszystkie pozory i fałsze stroju.

DT: Czy po to, aby nie robić żadnych pozorów, „wypuściłeś” wszystkich nagich tam, gdzie temperatura, jak powiedziałeś, jest stabilna i wynosi 4 stopnie Celsjusza?

W stroju Adama… aby zde-realizować postaci, sprowadzić je do ich prymitywnego stanu, niezmąconego żadnymi głębszymi refleksjami. Aby przezwyciężyć nawyki (skojarzenia) i problemy z nich wynikające, konieczne było zobaczenie wszystkich aktorów w ich najgłębszej nagości, aby zajrzeć w ich wnętrze.

…zimna i ciemna materia…

Rzeczywiście, ta sytuacja jest ciemną materią dla wszystkich, a najbardziej dla tych, którzy pragną umrzeć, ale boją się złamać zakaz samobójstwa, zarówno na „realnym” gruncie, gdzie to się wydarzyło, jak i na nałożonym filmie.

Jaka jest dla Ciebie rola pętli, która, jak twierdzisz, jest jednym z najważniejszych elementów, jeśli nie najważniejszym?

Pętla i retrospekcja (tego miejsca) są autentyczne, stanowią jedyne uzasadnienie dwuznaczności i niespójności schematu. Logika tutaj to metafizyczna męka i osłona tego, co łączy te wszystkie heterogeniczne relacje. Ruina, podziemia, gdzie faktycznie mordowano ludzi, jako prawdziwa osłona „przyimka”. Schronienie bez wyjścia, podziemna przestrzeń, gdzie czas nie płynie, zdarzenia towarzyszą sobie, złudne jak sen i wyobraźnia, godzina trwa bez przerwy, iluzja, że wszystko dzieje się raz, jakby była to próba lepszej nocy. Pętla ma inną istotną rolę. Niedoskonałości wykryte natychmiast tracą powagę i siłę, a kiedy analizujemy je w pełni, stają się łatwiejsze do zniesienia. Poprzez pętlę oglądamy to na nowo, i znowu, przez całą dobę, ponieważ to, co tam się dzieje, niczego nie „uczy”. Człowiek nie jest zdolny do wyciągania wniosków, stąd jest skazany na ciągłe powtarzanie. To jest sedno sprawy. I pętla powtarza to z nami, oglądając to samo na nowo. Pętla jako powtórzenie, które musimy powtarzać, podróżując tą samą drogą, w kółko, powtarzając bez przerwy fiasko, ponieważ to nasz naturalny element i jest w nas zakodowany. Jest to obraz trzyczęściowy. Raz lśni jako lewa strona, po kolejnej pętli jako prawa strona, a po kilku pętlach jako środkowa część. Zależy to od tego, na której się skoncentrujesz. Lśni jako pozytyw i negatyw. Jeden ekran udaje jednolitą rzeczywistość, drugi – zróżnicowaną, a razem udają, że tworzą całość.

Czy to wszystko nie staje się zbyt melodramatyczne?

Tylko na 35mm można było zintensyfikować melodramatyczne i kiczowate momenty, próbując „przeniknąć” to, co naprawdę wydarzyło się w tym miejscu.

Czy to wszystko ma jakąś wewnętrzną strukturę, czy próbowałeś oprzeć to na czymś?

Konstrukcja całego przedstawienia jest „matematyczna”, ma dokładną strukturę i proporcje. Opis jest skonstruowany „geometrycznie”, jest do pewnego stopnia dokładnym obliczeniem, prawie jak sposób, w jaki praca i eksterminacja ludzi w miejscu, gdzie kręciliśmy, były obliczane i planowane.

???! Więc jak działa „prawdziwa przestrzeń”? Czy jest to tylko kostium dla reszty?

To nie jest kostium, to prawdziwa przestrzeń, której nie dotknięto ani nie zmieniono od 1945 roku, ponieważ nie było to możliwe do zmienienia, to najtwardsza skała. Rozgrywa się na tle autentycznego realistycznego piekła, dziesiątki tysięcy ludzi zostało tutaj zamordowanych. Głównym „bohaterem” jest złożony labirynt „Riese”, bez żadnego makijażu. Tylko powtarzanie gra tutaj rolę, jako rekonstrukcja „prawdziwego” fantazmatu. To nie jest żaden scenograficzny projekt, to autentyczne miejsce bez zmian, w którym ludzie umierali w wielkich cierpieniach, podczas wyniszczającej pracy przymusowej, w straszliwym strachu i stresie, traktowani jak robactwo. Pytanie jest stawiane na nowo, w wyniku podważania wszystkich odpowiedzi, które próbowały je wyjaśnić. Ten „film” jest poniekąd nałożoną wersją tego, co się tam naprawdę wydarzyło, retrospekcją, jest faktem, który ja jedynie nakładam. To pewnego rodzaju „sen”, fantazmat, nie tylko po to, by zbliżyć się do tamtego czasu lub go odtworzyć, ale nakładam filmy, chore i beznadziejne, i nie po to, by potwierdzić prawdę czy coś innego, ale by dowiedzieć się, który z nich będzie silniejszy: ten „odegrany” czy ten prawdziwy. Próbuję „przeskoczyć” rzeczywistą wersję, by stworzyć jeszcze bardziej obrzydliwy horror niż ten, który był.

Czy sugerujesz, czy to tylko moje „wrażenie”, że wszystko, co się tutaj wydarzyło, było tylko po to, abyś mógł nakręcić ten „film”, który jest bardziej przerażający niż rzeczywistość, która się tu wydarzyła???

„SCUM” to bezsensowny incydent, skandal, który udaje, że nim jest (prawdziwym skandalem jest to miejsce, labirynt), ale „SCUM” chce być „najprawdziwszy”, najciemniejszy. Niepełnosprawne istnienie skazane na fiasko, które próbuję zintensyfikować.

I nadal istnieje pragnienie, dlaczego? Skąd pochodzi to pragnienie?

Najprawdopodobniej kochamy „ćwiczenia w ciemno” z ich bezwzględnym, śmiertelnym rezultatem. Problemem jest raczej to, kto wymyśli bardziej ekstrawagancką „ciemność”… to właśnie najbardziej fascynuje.

Po tym, co wydarzyło się w Riese, treść nie ma znaczenia. Liczy się opowieść, która sama się wyobraża. Chodzi o ujawnienie procederu, który jest z góry przesądzony. Tłumimy niepokój ciągłym horrorem. Samuel Beckett i jego krótkie opowiadania również mają znaczenie, podobnie jak komiksy Enkiego Bilala i wiele innych komiksów. Również zasada nieoznaczoności Heisenberga.